Każda średnio rozgarnięta kobieta potrafi przybić gwóźdź, wkręcić śrubę, wymienić spaloną żarówkę i uszczelkę w kranie, włączyć bezpieczniki i odkręcić wieczko słoika. Ale żadna rozgarnięta kobieta nie robi tego sama – prosi o to swego mężczyznę. To jedna ze sztuczek, które sprawiają, że u naszego boku żyje mężczyzna szczęśliwy i zadowolony z siebie. Niektóre kobiety stosują je instynktownie, niektóre potrzebują kilku drobnych wskazówek. Zasadnicza rada brzmi następująco: przynajmniej raz na parę dni należy umiejętnie i dyskretnie połechtać męskie ego.
Mężczyzna poproszony o wykonanie jednej z wymienionych wyżej czynności poczuje się silny i męski, co wprawi go w dobry nastrój. Zalecane jest przy tym okazanie mu podziwu, oczywiście bez przesady – podziw ma być lekki, wyrażony cichym pomrukiem uznania lub spojrzeniem pełnym szacunku. Wszelkie ochy, achy i westchnienia typu: „Kochanie, ależ ty jesteś silny, mój wspaniały mężczyzna” są niewskazane, bo będą trącić egzaltacją i sztucznością, zwłaszcza gdy w grę wchodzi np. odkręcenie słoiczka przecieru pomidorowego.
Na marginesie: mocno zassane wieko słoika należy po prostu podważyć nożem lub trzonkiem łyżki/widelca, a jeśli to nie zadziała, położyć słoik na boku, przycisnąć brzeg wieczka do blatu i mocno naciskając, potoczyć go kawałek, wtedy na pewno odpuści. Czynność tę wykonujemy oczywiście tylko wtedy, gdy jesteśmy same w domu. Nie doradzamy też naszemu mężczyźnie, by manipulował przy wieczku – przecież chodzi o to, by wykazał się siłą mięśni, a nie sprytem. Spryt to nasza domena.
Ponieważ coraz więcej słoików odkręca się bez trudu, a żarówki mają coraz dłuższą żywotność, musimy kombinować. Najłatwiej jest w kuchni – naszego mężczyznę możemy poprosić o odcedzenie ciężkiego garnka z makaronem, utarcie marchewki lub selera na surówkę, przekrojenie twardej kapuścianej główki, ubicie ziemniaków na purée. Zawsze należy przy tym powiedzieć: „Skarbie, czy mógłbyś to zrobić, bo ja nie mam siły” – druga część zdania jest obowiązkowa, bo poruszy męską ambicję i zachęci do czynu; bez niej możemy usłyszeć odpowiedź: spadaj, sama se utrzyj itp. Tu też jednak nie należy przeginać, wszak chodzi o poprawienie mu nastroju. Prośba, by utarł trzy kilogramy ziemniaków na placki może nie spotkać się ze zrozumieniem z jego strony i atmosfera się popsuje.
Kobiece metody zmieniają się wraz z duchem czasu. Nasze mamy miały w repertuarze prośby typu: „Mężu, ugaś Rubina, bo znowu się z niego dymi”, my zaś możemy rzucić mimochodem: „Niezły ten twój dzisiejszy wpis na blogu” :) Warto zresztą wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję i np. na widok pająka uciec z krzykiem: „Zabij go, zabij!”, co obudzi w nim i zaspokoi pierwotny instynkt łowcy i wojownika strzegącego bezpieczeństwa jaskini.
Umiejętne podbijanie i łechtanie męskiego ego przyniesie obopólne korzyści. Nie dość, że utrze, ubije (ziemniaki i pająka), to wprawiony w dobry humor wyniesie śmieci, pozmywa naczynia i być może nawet w łóżku zaśnie po piętnastu, a nie po pięciu minutach. Zawsze to coś! Nie mówiąc o tym, że nie będzie musiał szukać podziwu w oczach innej kobiety. A to już dużo... to właściwie wszystko.
Nigdy, przenigdy nie wolno kwestionować jego męskości. Jeśli już koniecznie musisz pozrzędzić, bo inaczej pękniesz, możesz ponarzekać na jego lenistwo, bałaganiarstwo, zapominalstwo, kulinarne beztalencie, brak wyobraźni, niedobór empatii, a nawet niedostatek zdrowego rozsądku i luki w wiedzy ogólnej. To zniesie. Nigdy natomiast nie podważaj jego męskości, siły, odwagi, życiowej zaradności oraz umiejętności prowadzenia samochodu. Tego nie wybaczy i nie zapomni. Gdy miłość i zaufanie do ciebie sprawią, że odważy się okazać ci swoje słabości, zwykle skrzętnie przez mężczyzn skrywane, nigdy tego nie wykorzystuj przeciwko niemu, nawet w chwili największego wzburzenia. Słowa, które raz padną, już zawsze i bezpowrotnie będą toczyć wasz związek, jak robak toczy jabłko.
