laenia laenia
1699
BLOG

Limeryki kulinarne

laenia laenia Rozmaitości Obserwuj notkę 148

 

Miały być limeryki świąteczne, ale jakoś mi się nie kleiły, więc będą kulinarne - pośrednio ze świętami związane, wszak to czas obżarstwa i trzeba na siebie uważać.
Muszę niestety przyznać, że obawa, by salonowy filtr nie ukrył mi notki, podcina skrzydła mojej wyobraźni.
 
 
 
O sztuce umiaru
 
Pani domu z miasteczka Wichita
przyrządzała przepyszne burrita,
które wszyscy chwalili,
lecz przegięła raz z chili
i pan domu wyciągnął kopyta.
 
 
O higienie i świeżości
 
Nieporadny pan domu pod Pratem
podał gościom niemytą sałatę
i nieświeże dość flaczki,
część dostała więc sraczki,
reszta zaś się rozstała ze światem.
 
 
Bliny po myśliwsku
 
W jadłodajni u Babci Maliny
po myśliwsku podano raz bliny.
Przepis dość był skuteczny,
bo się goście do Wiecznych
Łowów wkrótce przenieśli krainy.
 
 
Romantyzm polski
 
Zakupiło małżeństwo w Policach
na promocji kuchenkę Amica.
Gdy upiekli w niej zrazy,
wyje*bało trzy fazy,
więc kolację szamali przy świcach.
 
 
Polska solidność
 
Kucharzowi na wyspie Madera
bronek wkręcił się raz do miksera.  
Chwila, moment i z bronka
pozostała mielonka,
no bo mikser był dobry, Zelmera.   

 

Po feriach

Raz Tusk Donald, wracając z Miszkolca,
zjadł grochówkę w zajeździe „U Golca”.
I jak w sejmie z mównicy
salwę dał z odbytnicy,
to Schetynę zdmuchnęło ze stolca.
 
 
O kucharzu poliglocie
 
Kucharzowi, co żył w Kurdystanie,
przypaliły się kurki w śmietanie.
Więc zakrzyknął: „O kurde!”,
no bo chociaż był Kurdem,
znał po polsku to sformułowanie.
 
 
O dzielnym żołnierzu
 
Dzielny żołnierz z jednostki w Uppsali
tartę sobie raz piekł w mikrofali.
Nagle huk, błysk i zwarcie,
cała kuchnia w tej tarcie,
no a żołnierz? A żołnierz w Walhalli.
 
 
Głodnemu wiatr w oczy
 
Pewien człowiek na brzegu Cejlonu
znalazł tłusty kawałek bekonu.
Nim go podniósł i wsunął,
bekon nagle odfrunął,
była bowiem to pora cyklonów.
 
 
Na olimpiadzie
 
Pewien pływak (pochodził z Tyrolu)
tuż przed startem się nażarł rokpolu.
Kiedy dyszał, tnąc fale,
dwaj zasłabli rywale,
trzej kibice i szef MKOL-u.
 
 
Włoska gościnność
 
Pewien narciarz w pobliżu Fiesole
podczas zjazdu przywalił w topolę.
A z pnia kornik wychynął
i z wesołą rzekł miną:
„Wpadniesz? Obiad akurat na stole”.
 
 
Świątecznie
 
Karp karpiowi się zwierzał dziś w Kłaju,
ukrywając się w głębi ruczaju:
Chciałbym kupić syrenkę,
zabrać prowiant, wanienkę
i wyjechać bym chciał z tego kraju!
 
 
laenia
O mnie laenia

Armaty ukryte w krzakach, czyli blog limerykowy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości